Zaznacz stronę

Nie chwaliłam się dotychczas, bo w sumie nie było jak nawiązać na blogu do tego tematu. Ale nadszedł już chyba czas, aby obwieścić moim czytelnikom radosną nowinę: wychodzę za mąż! To znaczy, dla mnie nie jest to nowina, bo wiem o tym już od ok. 1,5 roku, czyli od zaręczyn. Teraz jednak ten temat pochłonął większość mojej uwagi, jako że do Wielkiego Dnia zostały już niespełna dwa tygodnie. Dlatego uznałam, że nie mogę go pominąć także i tutaj, na blogu. Jak jednak połączyć temat mieszkania z tematem ślubu? Otóż okazuje się, że te dwie kwestie idą ze sobą w parze. A to dlatego, że w mieszkaniu w związku ze ślubem zachodzi mnóstwo zmian… I to niekoniecznie pozytywnych!

Przygotowania do ślubu – zadbaj o przestrzeń wokół siebie

W nawale przygotowań do ślubu brakuje czasu na przejmowanie się mieszkaniem, które zaczyna przypominać pole bitwy. Wszędzie walają się dokumenty, papiery, dekoracje, elementy garderoby. Kiedy zauważyłam, że chaos wokół mnie zaczyna dokładać mi więcej do przedślubnego stresu, powiedziałam STOP – to nie na tym ma polegać! I zastanowiłam się, jak mogę zorganizować przestrzeń wokół siebie, aby przetrwanie kolejnych tygodni było mniej uciążliwe i pozwoliło mi zachować pełnię zdrowia psychicznego 😉

Przedślubny stres? Niech mieszkanie będzie Twoim azylem!

Wracając do domu po całym dniu biegania, załatwiania i rozmów przez telefon nie powinno być stresujące. Powinno być ulgą. Bałagan w tym nie pomoże, prawda? Dlatego jeśli jesteś w podobnej sytuacji, być może pomogą Ci moje metody:

  1. Wydziel „ślubne pomieszczenie”. Czyli jeden z pokoi w mieszkaniu może stać się przestrzenią ślubną, natomiast pozostałe niech pozostaną w dotychczasowym ładzie. To pozwoli zachować równowagę zwłaszcza osobom chorującym na perfekcjonizm tak silnie jak ja. U mnie rolę „ślubnego pokoju” pełni pokój gościnny (dodatkowa sypialnia). Składuję tam wszelką dokumentację, dekoracje do sali weselnej, alkohol, a co najważniejsze, moją piękną i niepowtarzalną suknię ślubną (oczywiście szczelnie zamkniętą w pokrowcu, aby mój przyszły mąż nie miał szansy podejrzeć). Kreację odebrałam z salonu sukien ślubnych w Łodzi już ponad tydzień temu, żeby mieć czas na ewentualne ostateczne przymiarki i poprawki (na szczęście chyba nie będą potrzebne). Przy okazji, jeśli któraś z czytelniczek szuka sukien ślubnych w Łodzi, to bardzo polecam salon Syrena, gdzie znalazłam tę jedną, jedyną, wymarzoną 🙂
  2. Wydziel w mieszkaniu „strefę bez ślubu”. To rozwiązanie uzupełniające, które w moim przypadku doskonale się sprawdziło. Taką strefą jest nasza wspólna sypialnia. Tam nie tylko nie mogą znaleźć się żadne powiązane z weselem akcesoria (nawet bieliznę kupioną na noc poślubną stąd wyniosłam i zajęła honorowe miejsce obok sukni ślubnej w pokoju obok). Tutaj jest zakazane w ogóle rozmawianie o tym. Dlaczego? Ponieważ trzeba nabrać trochę zdrowego dystansu. Sypialnia ma się kojarzyć z odpoczynkiem, relaksem, bezpieczeństwem. Stres związany z przygotowaniami nie ma tam wstępu. Muszę Wam powiedzieć, że to się sprawdza doskonale. Od kiedy stosujemy się do tego zakazu, oboje czujemy się znacznie spokojniejsi i zrelaksowani, mimo że ten dzień zbliża się do nas coraz większymi krokami.

Jak Wam się podobają moje pomysły na ogarnięcie przedślubnego chaosu w mieszkaniu i głowie? A może sami wpadliście na jakiś sposób, aby ograniczyć stres do minimum? Czekam na komentarze i do przeczytania niedługo!