Zaznacz stronę

Mieszkanie to wyzwanie!

Wszystko, co związane z mieszkaniem, jest ogromnym wyzwaniem, nawet po wielu latach doświadczeń w tym temacie.

Wszystko, co związane z mieszkaniem, jest ogromnym wyzwaniem, nawet po wielu latach doświadczeń w tym temacie. Ta myśl nakłoniła mnie do założenia bloga, na którym swoje mieszkaniowe przygody i zmagania będę regularnie opisywać. Być może ktoś będzie mógł z nich czerpać inspirację. A może znikną w czeluściach internetu. Dla mnie w każdym razie wpisy będą próbą nabrania dystansu do codzienności, a przy tym jakiegoś jej podsumowania. Na pewno dobrze mi to zrobi!

A więc od czego zacznę? Chyba od tego, co znalazło się w tytule tego pierwszego wpisu – od mieszkaniowych wyzwań. Mogłabym o nich napisać książkę..

Od przeprowadzki do przeprowadzki – czyli typowe etapy zmagania się z mieszkaniami

 

 

Dlaczego mieszkanie to wyzwanie? Przeanalizujmy kilka sytuacji… które pojawiają się w naszym życiu najczęściej właśnie w tej kolejności.

  1. Wynajem mieszkania. Zwykle wyprowadzając się od rodziców w pierwszej kolejności musimy przenieść się na tak zwaną stancję. Zazwyczaj jest to pojedynczy pokój, a niektórzy szczęściarze mogą sobie od razu pozwolić na wynajem całego mieszkania. Dlaczego to wyzwanie? Zacznijmy od problemów ze znalezieniem lokum, które odpowiadałoby naszym potrzebom, a jednocześnie nie przekraczało budżetu, było dobrze zlokalizowane, ładnie urządzone i… żeby jeszcze właściciele byli „do życia”. No niech ktoś mi powie, że to łatwe zadanie!
  2. Zakup mieszkania. Z czasem stać nas już na zakup własnego mieszkania (choć w zdecydowanej większości niestety na kredyt). Wtedy naprawdę zaczyna się kłopot. Dylematy typu: nowe czy stare mieszkanie? Jaka dzielnica? Jaki metraż? Które piętro? Czy deweloper mnie nie oszuka? Czy ta cena jest na miarę moich możliwości? I… czy ten kredyt nie zabije mojej psychiki?
  3. Urządzenie mieszkania. Własne M to ogromna radość i osiągnięcie, jednak po wprowadzeniu się czeka nas kolejne wyzwanie; urządzenie tych pięknych czterech ścian. Wykończenie, zakup mebli i akcesoriów, udekorowanie. Zwykle trwa to wiele miesięcy, a nawet jak już wszystko wydaje się być „w miarę”, to zaczynamy ulepszać, zmieniać wystrój, podążać za pojawiającymi się trendami. To się nigdy nie kończy – coś o tym wiem!
  4. Utrzymanie mieszkania. Czynsz, rachunki, remonty, zakup wyposażenia, naprawy, odświeżanie… To wszystko kosztuje, ale niestety nic na to nie poradzimy.
  5. Sprzedaż mieszkania. W większości przypadków prędzej czy później dochodzi także i do tego. Powiększa nam się rodzina, zmieniamy pracę lub trafiamy na ciekawą okazję (np. nowe osiedle powstające w okolicy) – i już pojawia się pomysł, aby sprzedać dotychczasowe mieszkanie i przeprowadzić się do nowego miejsca. Ale ile z tym zamieszania, to wiedzą tylko ci, którzy już przez to przeszli.

To tak tytułem wstępu. Ja sama aktualnie jestem gdzieś na etapie 3-4, to znaczy mam już własne piękne M, w którym całkiem fajnie się mieszka, choć jeszcze nie wszystko jest „zrobione”. Moja uwaga podzielona jest pomiędzy urządzanie kolejnych pomieszczeń, a codzienne utrzymywanie tego mieszkaniowego szaleństwa pod kontrolą. I o tym właśnie będę na tym blogu pisać. Oby ten projekcik przyniósł jakieś korzyści – zobaczymy!

O mnie

Mam na imię Justyna i od kilku lat interesuję się aranżacją wnętrz. Miałam do tej pory okazję przygotować kilka projektów aranżacji na potrzeby znajomych, ale moim marzeniem jest zająć się tym profesjonalnie.